BAJKA W ODCINKACH - W POSZUKIWANIU SEN SU - CZĘŚĆ 5

Karolina czuła się całą podróżą zmęczona. Od wielu już dni przemierzała krainę Szu w poszukiwaniu mędrca Sen Su, który pomógłby jej obudzić się ze snu i spełnić największe marzenie związane z posiadaniem rodzeństwa. Tęskniła bardzo za domem i rodzicami. Gdyby nie wierny towarzysz Pinduś, czułaby się zapewne jeszcze gorzej. Jechała, nie wiedząc, czy gdzieś tam daleko, za horyzontem znajduje się cel jej podróży. Ile jeszcze dziwnych krain przyjdzie jej spotkać na swojej drodze? 
Ledwie o tym pomyślała, wyjechała z leśnej gęstwiny na otwartą przestrzeń. Zahamowała rowerek, zatrzymując się nad ogromną przepaścią. Drugi brzeg był tak daleko, że ledwie mogła go dostrzec. Pośrodku czeluści unosiły się w powietrzu niewielkie wysepki, zawieszone na stalowych linach, które niknęły gdzieś wysoko w chmurach. Dyndające skrawki ziemi połączone były długimi mostkami.
Dziewczynka widząc, że nie ma innej możliwości, ruszyła rowerkiem po kładce, uważając, aby nie runąć w przepaść. Pies Pinduś siedzący na bagażniku, zasłonił oczy uszami, aby nie patrzeć w dół. Po kilkunastu sekundach niepewnej jazdy, dotarli do pierwszej wyspy. Cały teren otoczony był drewnianym płotkiem, we wnętrzu stała ławeczka, na której siedział człowiek. Miał długą brodę, wąsy i włosy sięgające niemal do pasa. 
–  Dzień dobry –  powiedziała Ruda.
– Witaj, kim jesteś? – gruby głos mężczyzny zadźwięczał w uszach dziewczyny. 
–  Nazywam się Karolina – powiedziała. 
– Ja jestem Pierwszy Szesnasty – odpowiedział mężczyzna. 
– A dlaczego Pierwszy Szesnasty? – dopytywała Karola.
– Jestem pierwszy jak ktoś odwiedza mnie od wschodu a szesnasty jak ktoś odwiedza mnie od zachodu – tłumaczył.
– Mieszkasz na tej wyspie? – zapytała Ruda.
Pies Pinduś obiegł teren dookoła i zauważył że, płot w jednym miejscu ma dziurę. Wyjrzał przez nią i omal nie zemdlał. Przepaść nie miała dna. Wrócił do Karoli z podwiniętym ogonem, wskoczył jej na ręce i zaczął się trząść.
– Tak. To mój kawałek ziemi – odpowiedział brodacz. – A ty dokąd idziesz?
Karolinka uspokoiła trzęsącego się pieska i odpowiedziała:
– Szukam wielkiego mędrca Sen Su. Nie słyszałeś o nim? – zapytała z nadzieją w głosie.
 – Ja nie muszę nikogo szukać, bo niczego nie potrzebuję – powiedział Pierwszy Szesnasty. – Pragnienia mają tylko ci, którzy są śmiertelni.
– Śmiertelni? – wydusiła Karolina.
– Tak. Jesteśmy wraz z szesnastoma moimi kolegami i koleżankami nieśmiertelni, co sprawia, że ludzkie kłopoty nas nie dotyczą.
– I nie możecie umrzeć? – dopytywała Karola.
– Tak. Kiedyś się narodziliśmy, ale na szczęście nigdy nie umrzemy.
– To przerażające – stwierdziła dziewczynka. – I siedzisz tu cały czas? Na tej wyspie? Nie musisz nic jeść, ani pić?
– Nie czuję głodu ani pragnienia, nigdy również nie zachoruję. Nie pracuję, bo nie potrzebuję pieniędzy. Siedzę sobie zatem na ławce i czerpię przyjemność z życia.
– A jak radzisz sobie z nudą? – dopytywała Karolina.
– Po kilku miliardach lat siedzenia, przyzwyczajasz sie do nudy. 
– Czy mogę przejść przez twoją wyspę i pójść do następnej? – zapytała Karolinka.
– Oczywiście i pozdrów moją sąsiadkę Drugą Piętnastą.
– Jasne, pozdrowię.
Dziewczynka wsiadła na rowerek i przejechała kładką na kolejną wyspę. Pies Pinduś wolał pójść piechotą.
Drugi skrawek zawieszonej na linie ziemi zamieszkiwała urodziwa blondynka. Podobnie jak jej poprzednik, siedziała na ławce i wyśpiewywała różne pieśni ludowe pokroju "Ona jest szalona"" albo "Majteczki w kropeczki".
– Witaj Druga Piętnasta – przedstawiła się Ruda. – Jestem Karolina a to mój pies Pinduś.
Czworonóg dygocząc, doczłapał na wyspę i padł niczym długi, ciesząc się, że udało mu się wreszcie dotrzeć na stały ląd, o ile można było w ten sposób nazwać kawałek ziemi unoszący się w powietrzu.
– Widzę, że rozmawiałeś z moim sąsiadem Pierwszym Szesnastym.
– Tak opowiedział mi o waszym problemie – stwierdziła Karola.
– Problemie? Ależ nieśmiertelność, to najpiękniejsza rzecz na świecie. Mogę tu sobie siedzieć i śpiewać po wszystkie czasy. Nie mam żadnych problemów.
– Od wielu już dni szukam wielkiego mędrca Sen Su – powiedziała Karola.
– Nie słyszałem o nim, ale może Trzecia Czternasta słyszała – odpowiedziała Druga Piętnasta. 
– Nie brakuje ci ludzi, z którymi mogłabyś porozmawiać? – zapytała Karola.
– Mam przecież szesnastu nieśmiertelnych przyjaciół. Często spotykamy się u Ósmego Ósmego.
– A czemu akurat u niego? – zapytała Ruda.
– Bo wszystkim jest najbliżej. Poza tym mamy tyle czasu, żeby się z kimś zaprzyjaźnić, że zawsze zdążymy to jeszcze zrobić, nikt nas nie pogania. 
Dziewczynka podziękowała Drugiej Piętnastej za gościnę i ruszyła na kolejną wyspę, potem na następną. Na każdej spędziła kilkanaście minut rozmawiając z nieśmiertelnymi. Niestety, żaden nie słyszał o Sen Su.
Ostatnią osobą był przystojny chłopiec, który strasznie się Karoli spodobał. Szesnasty Pierwszy był dla niej bardzo miły i wyrozumiały. Poczęstował ją miodem i życzył szczęścia. 
Na odchodnym Ruda postanowiła zadać chłopcu ostatnie pytanie, które dręczyło ją od samego początku, jak tylko ujrzała szesnaście wiszących wysp.
– Czy nigdy się nie zastanawialiście, kto trzyma liny, na których zawieszone są wasze wyspy? 
– Słucham? – zdziwił się Szesnasty Pierwszy.
– I co by się stało, gdyby pewnego dnia ktoś postanowił je zerwać? – Karola nie czekała na odpowiedź. Wsiadła na rowerek i ruszyła dalej. Będąc już na stałym lądzie, odwróciła się i zobaczyła zasępioną twarz młodzieńca, który wyglądał jakby przed chwilą połknął żabę.

Komentarze

Popularne posty