Bajka w odcinkach - Poszukiwaniu Sen Su - część 3

Dziewczynka wyjechała rowerkiem z lasu i zatrzymała się przy dziwnej przezroczystej ścianie.
– Co to może być? – zapytała psa Pindusia.
– Nie wiem, ale chyba nie uda nam się tego objechać – stwierdził, zeskakując z rowerka. Biegał to w jedną, to w drugą stronę, próbując znaleźć wyrwę w przezroczystym murze przypominającym płynne lustro. 
– To się ciągnie na wiele kilometrów.
Dziewczynka zsiadła z rowerka i włożyła rękę w gęstą ciecz.
– Łaskocze – stwierdziła ze zdumieniem. – Ciekawe, czy da się wejść do środka?
Pinduś wzruszył uszami, i nie czekając długo, wskoczył do wnętrza ściany. Zaniepokojona dziewczynka czekała kilkanaście sekund, zastanawiając się, czy czworonożny przyjaciel pojawi się z powrotem. Po chwili pies wystawił łepek i zawołał do Karolinki. 
– Wejdź do środka, tu jest całkiem fajnie. 
Ruda wsiadła na rowerek, zamknęła oczy i nacisnęła mocniej na pedały, wjeżdżając w płynną ścianę. Czuła, jakby w jednej sekundzie ubyło jej połowę wagi ciała.
Okazało się, że świat dookoła jest zupełnie płaski niczym obrazek narysowany na kartce papieru. Drzewa, trawa i rośliny nie posiadały głębokości. Dziewczynka zatrzymała rowerek, który nie potrzebował żadnego podparcia, aby się nie przewrócić. Pies Pinduś machał ogonem i patrząc na Karolinę, uśmiechał się głupkowato.
– Zabawnie wyglądasz – stwierdziła Ruda, tańcząc jak szalona.
– Ty również. Spróbuj poruszyć ręką, albo nogą.
Przy każdym ruchu Karola wraz z pieskiem wybuchali gromkim śmiechem. Dopiero po kilku minutach uspokoili się na tyle, aby przyjrzeć się dokładniej płaskiej krainie. 
Na samej górze grubą kreską odcinało się niebo, potem pasek zielonego lasu i na dole ziemia. Krajobraz przypominał malowidło wykonane przez pięciolatka na kartce bloku rysunkowego.
Ruszyli przed siebie leśną ścieżką, podziwiając roślinność, owady i ptaki. Wszystko dookoła było tak inne, od tego, do czego przywykli, że nawet najmniejszy motyl z kolorowymi wzorkami na skrzydełkach, czy mucha przelatująca przed nosem wzbudzały wybuch radości. 
W pewnym momencie Karolinka dostrzegła dym unoszący się spomiędzy drzew. Nacisnęła mocniej na pedały i już kilka minut później ujrzała chatkę stojącą na polance. 
– Jak myślisz – powiedziała Ruda – kto może w niej mieszkać? 
– Może Sen Su? – stwierdził Pinduś. – Albo baba Jaga?
Karola postawiła rowerek i wraz z Pindusiem ostrożnie weszli przez bramkę do ogródka. Zapukała do drzwi i czekała z niecierpliwością, co się wydarzy. Drewniane skrzydło uchyliło się ze skrzypieniem i ujrzeli umięśnionego drwala z siekierą w ręce. Człowiek ten wyglądał bardzo dziwnie, jedno oko zwrócone miał w lewą, drugie w prawą stronę, tylko nos i usta widniały na środku twarzy. Mężczyzna widząc przybyszów, przerzucił siekierę nad głową i złapał ją do drugiej ręki. 
– Kim jesteście? – zapytał.
– Szukamy wielkiego mędrca, który nazywa się Sen Su – tłumaczyła Karola, obserwując z trwogą siekierę tkwiącą w rękach drwala. Mężczyzna uśmiechnął się serdecznie, po czym zaprosił gości do chaty.
– Napijecie się herbaty z pokrzywy? – zaproponował.
– Jeśli to nie kłopot – odpowiedziała Karola.
– Skąd przybywacie? – zapytał mężczyzna.
– Podróżujemy, aby znaleźć wielkiego mędrca Sen Su – powiedział Pinduś. – Czy nie wiesz, gdzie moglibyśmy go spotkać?
Drwal zamyślił się przez chwilę, wreszcie odpowiedział:
– Niestety nie słyszałem o nikim takim. Bardzo rzadko ktoś mnie odwiedza. Żyję niczym odludek, żywię się tym, co daje mi natura. Jednak za każdym razem niezmiernie cieszę się na widok drugiego człowieka. 
– A czy w tej krainie mieszkają inni ludzie? – zapytała Karolinka.
– Oczywiście. Kilkanaście kilometrów stąd jest osada, czasami jeżdżę tam po jedzenie. Sprzedaję drewno, kupuję ubrania, albo jakieś przydatne przedmioty, jak garnki, czy świece. Kiedyś też tam mieszkałem, ale zostałem wygnany z miasta za poglądy.
– Poglądy? – zapytała dziewczynka. 
– Pasją mojego życia od zawsze była fizyka i matematyka. W mieście zajmowałem się badaniami naukowymi.
– A jakie badania prowadziłeś? – zainteresowała się Karola.
Drwal upewnił się, że nikt ich nie obserwuje a następnie poprowadził Karolinkę i Pindusia do komnaty znajdującej się za kotarą. Wnętrze pomieszczenia przypominało pracownię alchemika. W kącie pokoju leżały sterty suszonych roślin, na biurku stały różnego rodzaju menzurki i próbówki, na półkach książki.
– To moja pracownia – powiedział drwal z dumą w głosie.
– Wspaniałe – zamachał ogonem pies.
– Moje badania dowiodły – mężczyzna wziął do ręki kartkę leżącą na stole i pokazał Karolci plątaninę kresek i kółek – że istnieją przedmioty posiadające grubość. Wymyśliłem nawet nazwy dla niektórych figur geometrycznych. Na przykład okrąg, który posiada grubość nazwałem kulą, a kwadrat sześcianem. 
– To bardzo ciekawe – stwierdziła dziewczynka, nie chcąc umniejszać zasług drwala, że w jej świecie tego typu wiedzę posiadają siedmioletnie dzieci. 
– Moje wnioski idą dużo dalej – tłumaczył drwal. – Wydaje mi się, że gdzieś daleko może istnieć trzywymiarowy świat. Pełen ludzi, zwierząt i roślin. Niestety, za głoszenie tego poglądu zostałem wyrzucony z miasta i skazany na samotne mieszkanie w lesie. Od kilku lat jestem drwalem, jednak nie zrezygnowałem z badań naukowych.
– My z Pindusiem pochodzimy z takiego właśnie świata, gdzie grubość jest tak samo zwyczajna jak długość i szerokość – wyrzuciła z siebie Karolcia.
Drwal zrobił zdziwioną minę, na czole pojawiły się zmarszczki. Zmierzył przybyszy wzrokiem, który mógłby skruszyć skałę. 
– Nie róbcie sobie żartów. Poświęciłem na moje badania dwadzieścia lat życia. Dowiodłem matematycznie, że  głębokość istnieje. Teraz dzielę się z wami swoimi największymi odkryciami a wy się ze mnie śmiejecie. To bardzo nieładnie – poirytował się drwal.  
– Ale my mówimy prawdę – zarzekała się Karola. – Nasz świat posiada głębokość.
– Ludzkie ciało nie mogłoby istnieć w trzecim wymiarze. Zgodnie z moimi wyliczeniami zostałoby zniszczone, chyba, że posiadałoby specjalny szkielet, który chroniłby go przez zapadnięciem się do środka. 
– My trójwymiarowi ludzie mamy właśnie taki szkielet. 
– To absolutnie niemożliwe – nachmurzył się drwal . – Człowiek nie posiada szkieletu.
– Jak mamy ci udowodnić, że mówimy prawdę? – zapytała Ruda.
– Nie chcę tego słuchać. Ugościłem was jak przyjaciół, przyjąłem pod dach a teraz wy się ze mnie nabijacie. Pewnie wysłali was ludzie z miasta.
Karolcia wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Pindusiem. Podziękowali za gościnę i ruszyli w dalszą drogę, nie czekając, aż drwal rozzłości się na dobre.
– Dlaczego nie chciałaś go przekonywać, że trzeci wymiar istnieje? – dopytywał pies.
– Kiedyś sami dojdą do tego wniosku. Potrzebują jeszcze trochę czasu, aby to zrozumieć. Jakbyś odebrał informację, gdyby ktoś próbował cię przekonywać, że pochodzi z kosmosu?
– Pewnie bym nie uwierzył – podsumował Pinduś.
– Właśnie. Zastanawiam się tylko, czy nie pojechać do osady, o której mówił drwal.
Po chwili namysłu Karola doszła do wniosku, że najlepiej będzie jak najszybciej opuścić płaską krainę. Była przekonana, że wielki mędrzec Sen Su nie mógłby zamieszkiwać tak ograniczonej krainy. 
Przejechali rowerkiem kilkanaście kilometrów, aż zmęczeni ponownie dotarli do lustrzanej ściany.
– Co sądzisz  o płaskiej krainie? – zapytała dziewczynka, wychodząc do rzeczywistości z trzecim wymiarem. 
– Wolę nasz świat – odrzekł piesek, zadowolony, że odzyskał grubość. – Choć czasami wydaje mi się, że brakuje mi dodatkowego wymiaru, żeby porządnie ogonem pomachać.­

Komentarze

Popularne posty